Notatki przy kawie

Barcelona przybrała się w kolorowe światełka, lampki, gwiazdy betlejemskie i w mróz. Nie jest to może mróz 'prawdziwy' ale jednak przenika ciało aż do kości i sprawia, że jedyne o czym myślisz to gorąca czekolada i wieczór spędzony pod kocem ;)



Przepraszam, że tak tu Was zaniedbałam i przestałam informować co i jak. Prawda jest jednak powalająco przyziemna - nic szczególnego się nie wydarzyło. Listopad zleciał, nawet się nie obejrzałam i już rozpoczęłam grudzień. Moje dni dzielę na pracę, praktyki, spanie, Netflixa, tango i czasem jakieś spotkanie ze znajomymi. To chyba ta hiszpańska zima tak na mnie działa. 


Z drugiej strony, też nie jest tak, że nic a nic nie robię. Wybrałam się na wystawę prac Andy'ego Warhola, bywam w kinie, spaceruję bo zimnej Barcelonie i co jakiś czas piję dobrą kawę ;)
Powoli szykuję się też do powrotu do domu na Święta i zaczynam planować następne miesiące w Hiszpanii. 

Myślę, że jest mi tu dobrze. Przyzwyczaiłam się do swojego pokoiku, lubię swoją pracę, Barcelona przecież  nie jest najgorszym miastem. Aktualna sytuacja polityczno-historyczna nie jest już tak widoczna, dawno nie widziałam manifestacji a ostatni strajk był miesiąc temu. Oczywiście nie znaczy to, ze wszystko jest 'po staremu' ale mnie osobiście aż tak to nie dotyka. Póki nie wymagają ode mnie żebym mówiła po katalońsku, jestem zadowolona!
















Komentarze