Semana Santa

Wielkanoc w tym roku zastała mnie w Hiszpanii. Skorzystałam z krótkiego wolnego, spakowałam plecaczek i wybrałam się na południe, do mojej pięknej Andaluzji. O ile w Barcelonie jest ciepło, w Maladze już jest lato. Spacerując po Marbelli ‘śladami przeszłości’ nawet udało mi się troszkę opalić, żeby nie użyć słowa ‘spalić’ ;) Jednak nie tylko spacery i sangria wypełniały mi moje mini-wakacje. W czwartek skierowaliśmy się do Malagi żeby poczuć ducha świąt i obejrzeć procesje wielkanocne. W ogólnym rozrachunku ducha świąt nie udało mi się znaleźć ale procesje były interesującym doświadczeniem. Prze główne ulice miasta szła drobiazgowo przygotowana procesja składająca się z ludzi w każdym przedziale wiekowym. Grali, śpiewali, nieśli świece i…platformy z Maryją czy Jezusem. Platformy wielkie i ciężkie, szczegółowo zdobione, oparte na barkach ludzi, którzy dumnie kroczyli naprzód. Pochód zamykali legioniści śpiewający hymn ‘El Novio de la Muerte’, czyli Narzeczony Śmierci. Cało...